Koń: Efrafa
Jeździec: ---
Trener: Podkowa
Typ treningu: praca z ziemi
Data, czas i miejsce: 2 kwietnia 2015, 12:00-12:50, Rancho Arisha
Śnieg.. śnieg w kwietniu... znów. Cóż, co zrobić. Niestety, o poważnym treningu mogłam sobie pomarzyć, mimo, że planowałam wsiąść na Aarona i poprosić Szymka, by nas poobserwował... no ale co zrobić? Postanowiłam więc wziąć Efrafę na rodundpen i trochę sobie z nią popracować. Przygotowałam więc wcześniej na nim kilka zabawek, po czym poszłam na klacz na pastwisko. Konie stały na nim, mimo złej pogody, wszystkie jednak miały na grzbietach derki, aby przypadkiem się nie pochorowały, szczególnie, że gubiły już zimową sierść. Po szybkim złapaniu Efrafy ze Smokiem przy nodze (który, nawiasem mówiąc, nie miał nic przeciwko śniegowi i zawiei - chodził bezustannie w koło, machając ogonem, nic nie robiąc sobie z kul śniegu wokół nóg), ruszyłyśmy prosto na roundpen. Przed nim kazałam Smokowi zostać na zewnątrz i wprowadziłam klacz do środka. Miała całą mokrą grzywę i ogon, a po szybkim ściągnięciu derki okazało się, że i ona lekko przemokła. Odrzuciłam ją więc, zmieniłam uwiąz na długą linę i zaczęłyśmy pracę.
Na początek poprosiłam Efrafę o okrążenie mnie w stępie, w tym czasie zastanawiając się, od czego mogę zacząć. Miałam przygotowane drągi, dwa rodzaje folii, dużą piłkę, parasolkę i niską przeszkodę, która stała z boku. Postanowiłam więc przeprowadzić klacz na początek przez stojące na boku dragi.
Poprosiłam ją o minięcie ich w stępie, co nie sprawiło klaczy najmniejszych problemów. Powtórzyłam jednak ćwiczenie, tak dla pewności, po czym poprosiłam ją o przejście do kłusa. Kazałam jej przez chwilę iść na kole wokół mnie, pilnując, aby nie próbowała za bardzo zbliżać się do mnie, po czym naprowadziłam ją po raz kolejny na drągi. Znów przeszła, będąc zupełnie rozluźniona. Głowa klaczy była opuszczona w dół, zauważyłam, że jej grzywka zaczęła powoli schnąć. Powtórzyłam ćwiczenie i zaczęłam stopniowo ją zatrzymywać.
Gdy Efrafa stanęła, podeszłam do niej i pogłaskałam ją, podczas czego ta podniosła łeb.
- No, spokojnie mała. Co teraz chcesz robić?
Prowadząc ją na linie, podeszłam do pierwszej folii - była niebieska i dość mocno szeleściła. Gdy dotknęłam jej, klacz cofnęła się o krok, jednak już po chwili spoglądała na nią z błyszczącymi oczkami.
Widząc, że Efrafa nie boi się jej jakoś specjalnie, podniosłam ją i zbliżyłam się z nią do klaczy. Ta zrobiła krok w jej stronę, obwąchała ją i zaczęła skubać chrapami.
Zadowolona, zaczekałam, aż hucułka sprawdzi dokładnie przedmiot. Gdy straciła zainteresowanie nim, wciąż trzymając linę, zaczęłam delikatnie dotykać folią Efrafę. Ta nie miała zupełnie nic przeciwko. Ostatecznie, folia okryła jej grzbiet, a kobyłka stała zupełnie rozluźniona, z opuszczonym łbem.
Ściągnęłam folie, kładąc ją na ziemi kawałek dalej i poprosiłam klacz o wejście na nią. Efrafa początkowo się wahała, jednak gdy zobaczyła, że sama na nią wchodzę, posłusznie podążyła za mną. Gdy wszystkie nogi hucułki znalazły się na folii, pogłaskałam ją i pozwoliłam jej obwąchać dziwne podłoże, po czym sprowadziłam ją, odkładając przedmiot na bok.
Dla rozluźnienia i pochwały, przeprowadziłam Efrafe przez drągi w stepie i kłusie, po czym postanowiłam zobaczyć, jak pójdzie nam z drugą, przezroczystą folią.
Tu było nieco gorzej. Efrafa początkowo nie wiedziała co to i cofała się, jednak ostatecznie udało mi się przekonać ją do podejścia. Obwąchała folie i znów zaczęła ją skubać, cały czas będąc nieco zestresowaną. Pozwoliłam jej dość długo oglądać szeleszczący przedmiot, aż w końcu klacz zdawała się zupełnie do niego przekonać. Nie okrywałam ją jednak nim, nie chcąc przesadzić. Położyłam go jedynie na ziemi, pozwalając Efrafie sprawdzić folie kopytem, a gdy straciła zainteresowanie, poprowadziłam ją wokół mnie w stępie.
Nie chcąc bardziej męczyć i stresować klaczy, poprosiłam ją tylko o przejście do kłusa i naprowadziłam ją na stojącą obok, niewysoką przeszkodę, którą kobyłka bez problemu przeskoczyła. Naprowadziłam ją po tym na drągi, nie pozwalając jej zwalniać, po czym znów poprosiłam o skok. Efrafa nie miała nic przeciwko. Pochwaliłam ją wiec za to i przez chwilę oprowadzałam klacz w stępie, po czym zatrzymałam, pogłaskałam i zaczęłam prowadzić do stajni, chcąc, aby zupełnie wyschła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz