- Podkowa na Tropical Honey
- Esmeralda na Florencji
- Hannah na Sohamie
- Andrea Philips na Extreme Dun Gun
- Ruby Lee na Sorley'u
Typ treningu: trening rajdowy
Data, czas i miejsce: 31 stycznia 2015r, 11:00-14:00, okolice Rancha Arisha
Dziś... wielki dzień? No, może wcale nie taki wielki. Dzisiejszy trening miał byś ostatnim wspólnym, w dokładnie tym składzie i nie powiem, przywykłam do towarzystwa właśnie tej ekipy na Rancho. Nawet obecność dwóch ogierów mi nie przeszkadzała - Soham wypasany był z Dun Gunem, Sorley zaś nie miał nic przeciwko, aby paść się z Arte oraz Aaronem, dlatego wypuszczane były razem.
Poprzedniego dnia konie odpoczęły, dziś więc gdy znalazłyśmy się w stajni wszystkie były pełne energii. Tropce świeciły się oczka, Soham próbował chyba na siłę wyjść z boksu, zaś Dun został przyłapany na majsterkowaniu przy zasuwie.
Szybko zabrałyśmy się za ogarnianie naszych wierzchowców. Po wczorajszym imprezowaniu były dość brudne, dlatego zajęło nam to trochę czasu. Udało nam się jednak w końcu wszystkie ogarnąć i wyprowadzić przed stajnie.
- Zamarzniemy - skomentowała Ruby, gdy wiatr mocniej zawiał.
- Nie będzie tak źle - Andrea akurat wskakiwała na swojego wierzchowca.
- No właśnie. Co stoicie? Na koń! - pogoniłam dziewczyny z uśmiechem od ucha do ucha.
Gdy wszystkie znalazłyśmy się już w siodłach i ruszyłyśmy, Tropka od razu próbowała przyśpieszać, słyszałam, że Florencja postanowiła również pójść nieco szybciej, biorąc przykład z koleżanki, dlatego obydwie, i ja, i Esmeralda, musiałyśmy dość mocno przytrzymać początkowo wodze. Hucułka uspokoiła się po chwili, jednak moją kobyłkę musiałam pilnować aż do ściany lasu, gdy wszyscy przeszliśmy do spokojnego, lecz równego kłusa.
Jechałyśmy dość długo praktycznie się do siebie nie odzywając. Pierwszy kłus konie jechały bez większych problemów, jedynie Soham chyba próbował wyrwać się Hannie i zagalopować, jednak dzięki temu, że znajdował się w środku zastępu, nijak mu to wyszło. Widać było jednak, że ogier ma dziś na prawdę ogrom energii, którą chciał jak najszybciej zużyć. Gdy przeszliśmy do stępa, on dalej próbował iść szybciej, ale idąca przed nim Florencja zagrodziła mu drogę.
- Hmf, Soham pędzi, a Sorley się wlecze - usłyszałam Ruby
- A no, Podkowa, my ich zgubimy niedługo - przytaknęła Andrea.
- Co, Sorley po ostatnich wybuchach dziś ma dość? - spytała Esmeralda.
- Na to wygląda.
- Damy radę. Dobra, kłusujemy znów? - spytałam i nie czekając na odpowiedź pogoniłam Tropkę.
Przez kolejne pół godziny konie dawały sobie radę bez najmniejszego problemu. Co prawda, Sorley dalej się ociągał, jednak nie robił tego z powodu braku siły, bo wcale na zmęczonego nie wyglądał. Soham w tym czasie zdążył się trochę uspokoić, zaś jego miejsce chwilowo przejął Dun, jednak wałach po kolejnych kilkunastu minutach znów zmienił się w niemal perfekcyjnego quartera i znów grzecznie szedł.
O ile konie dawały sobie rade bez problemu, mimo, że powoli zaczął na ich sierści pojawiać się pot, o tyle my marzłyśmy coraz bardziej; Hannah i Ruby pytały się mnie nawet o to, czy możemy wrócić nieco szybciej, jednak szczególnie Esmeralda nie miała zamiaru na to się zgadzać.
- Ej, wykorzystajmy ten czas, a nie. Gdyby to był rajd, nie rezygnowałybyście, nie? - próbowała je zmotywować, jednak dziewczyny kiwały jedynie bez przekonania głowami. Fakt, ja też miałam coraz bardziej zmarznięte ręce, jednak jako organizatorka, wolałam nie pisnąć słówka, które by popierało ich pomysł. Co prawda, gdyby wszystkie chciały wracać, nie naciskałabym, jednak dopóki nie zostawałam sama, miałam zamiar przeprowadzić ten trening zgodnie z planem,
Czas mimo wszystko, mijał szybko - krajobraz wokół nas bezustannie się zmieniał, zaś tempo również co jakiś czas zmieniałyśmy, mimo, że ani razu nie galopowałyśmy, nie chcąc przeciążać koni. Trzydzieści kilometrów, gdy wokół panuje mróz, to wcale nie mało. Już o pierwszej Sorley oraz Dun coraz bardziej rozciągali zastęp i musiałyśmy zrobić nieco dłuższą przerwę w stępie. Powoli zbliżaliśmy się jednak do stajni, dlatego miałam nadzieję, że wierzchowce wytrzymają do końca.
Gdy konie nieco odpoczęły, zaproponowałam, że po kłusie, zagalopujemy, jednak Hannah nie chciała się na to zgodzić.
- Jest trochę ślisko, mimo wszystko... Wole nie ryzykować, że Soham się wywali, a Sorley'owi powoli plączą się nogi.
Kiwnęłam odruchowo głową, mimo, że Hannah nie była w stanie tego zauważyć.
- W sumie, masz rację. Dobra, to tylko kłus.
Dojechaliśmy do stajni. Wszyscy, i my, i konie, byli padnięci i trudno mówić, aby dziewczyny były przy tym nader szczęśliwe - zima dala nam dziś zdecydowanie za bardzo w kość, aby mimo zmęczenia radośnie skakać i szczebiotać. Zaprowadziłyśmy więc konie do stajni i po rozsiodłaniu, ruszyłyśmy do jadalni, aby wspólnie odpocząć.
Wielka sprzedaż koni dresażowych!
OdpowiedzUsuńhttp://homesteaddressage.blogspot.com/2015/02/wielka-sprzedaz-koni.html
Oraz wyniki otwarcia HDS!
http://homesteaddressage.blogspot.com/2015/02/wyniki-zawodow-otwarcia-hds.html
Zapraszam na licytację koni oraz zawody :)
OdpowiedzUsuńJuki, www.Liliowa-Zatoka.blogspot.com