Koń: kl. Efrafa
Jeździec: ---
Trener: Podkowa
Typ treningu: praca z ziemi
Data, czas i miejsce: 11 stycznia 2015r,10:00-10:40, Rancho Arisha
Z nieba padał deszcz ze śniegiem, temperatura była minusowa... nijak można było wybrać się w teren, albo popracować na ujeżdżalni, dlatego przez większość czasu mieliśmy zamiar dziś albo siedzieć w domu, albo ogarniać stajnie, tyle, że w niej zdecydowanie nie było dużo roboty. Postanowiłam jednak znów wziąć dziś Efrafe na roundpen - wczoraj była na nim z Szymkiem, dziś uznałam, że mogę popracować z nią ja. Nie miałam zamiaru jednak spędzić na zewnątrz zbyt wiele czasu... pogoda zdecydowanie temu nie sprzyjała, a ja wolałam siedzieć wewnątrz i rozprawiać z Szymkiem o naszych planach na przyszłość, szczególnie, że właśnie byłam w trakcie kupowania kolejnego konia - od dawna chciałam zwierza do powożenia, a zdawało mi się, że właśnie wpadłam na ideał.
Efrafe ściągnęłam z pastwiska. Była mokra, jej nogi były całe obłocone, niewiele jednak mogłam zrobić. Na chwilę tylko wprowadziłam ją do stajni i wyczyściłam kopyta, po czym ruszyłyśmy na suchy roudnpen.
Gdy weszłyśmy razem do środka odpięłam Efrafie lonże i pogoniłam ją delikatnie. Nie musiałam prosić, bo gdy tylko hucułka zorientowała się, że jest wolna, sama zaczęła chodzić. Najpierw stępowała, gdy jednak zorientowała się, że podłoże nie jest śliskie, tak jak na dworze, ruszyła delikatnym galopem, wyraźnie czerpiąc z tego przyjemność. Widziałam, że co jakiś czas gubiła rytm, szczególnie, gdy za bardzo przyśpieszała i nie wyrabiała na zakrętach.
Po kilku minutach klacz nieco się wybiegała, dlatego poprosiłam ją o zatrzymanie się. Początkowo miałam wrażenie, że chce przeze mnie przebiec, ale udało mi się ją zatrzymać. Przypięłam do jej kantara uwiąz, po czym prowadząc ją za sobą, przygotowałam niewielką przeszkodę - oparłam drąg na pieńku, który stał przed roundpenem i który wykorzystywaliśmy między innymi do odczulania koni na różne przedmioty. Gdy wszystko było już przygotowane, prowadziłam najpierw Efrafę w stępie, po czym poprosiłam ją o przyśpieszenie do kłusa i z tego właśnie chodu poprosiłam ją o przeskoczenie przez przeszkodę.
Efrafa wykonała polecenie bez problemu, mimo, że jej technika pozostawiała sporo do życzenia. Ale cóż, to miała bym tylko zabawa, prawda?
Powtórzyłyśmy to jeszcze kilka razy, na przemian z ćwiczeniem zmiany chodów. Po pewnym czasie kazałam klaczy zagalopować i postanowiłam spróbować zatrzymać ją od razu z galopu do zera. Zaczęłam od przechodzenia do kłusa, później do stępa. Efrafa miała z tym małe problemy, dodatkowo, jak to ona, cały czas próbowała mnie sprawdzać, jednak po kilku próbach wykonywała moje polecenie. W końcu miałam ją zatrzymać. Pierwsze próba nie wyszła najlepiej, bo klacz najpierw przeszła do stępa, później dopiero się zatrzymała, podobnie za drugim razem. Za trzecim podejściem jednak ćwiczenie mogłam uznać za udane.
Zadowolona, rozstępowałam ją. Była nieco spocona, dlatego postanowiłam zaprowadzić ją do stajni, w której będzie mogła spokojnie wyschnąć - zarówno po deszczu, jak i treningu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz