TRENING: trening równowagi i szybkościowy z kl. Tropical Honey & wał. Ratonhnhaké:ton

Uczestnicy:
  1. Szymon na kl. Tropical Honey
  2. Podkowa na wał. Ratonhnhaké:ton
Trener: ---
Typ treningu: trening  równowagi / szybkościowy 
Data, czas i miejsce: 13 października, 12:00-13:00, Rancho Arisha

Doon od dnia przybycia na Rancho zrobił olbrzymie postępy. Powoli zmieniał się w na prawdę przyjemnego wierzchowca, który z łatwością reaguje na polecenia - regularna praca zrobiła swoje, z resztą, był koniem, który na prawdę szybko się uczył. Jeszcze trochę, a na prawdę stanie się mistrzem w barrelu! W każdym razie, przed dwunastą postanowiliśmy wziąć z Szymonem i jego, i Tropkę pod siodło. Mmm... na prawdę fajnie było mieć w stajni kogoś, kto nie tylko znał się na tym co robi, żywiąc do tego pasję, ale również był bardzo dobrym kompanem do wspólnych treningów, które pozwalały w tym samym czasie zająć się kilkoma końmi i nawzajem korygować błędy.
W każdym razie na dużej ujeżdżali ułożyliśmy slalom z tyczek oraz beczki, tak, aby Doon mógł sobie troszkę pobiegać i poćwiczyć przed zawodami, zaś Tropka - poćwiczyć równowagę, z którą bezustannie miała problem. 
Podczas rozgrzewki oboje ćwiczyliśmy już zatrzymania, zmiany tempa i rytm. Widzieliśmy, że Tropka dawałaby sobie z tym wszystkim radę dużo lepiej, niż Doon, gdyby nie fakt, że brakowało jej właśnie odpowiedniego balansu. Z radością zauważyłam jednak, że jest lepiej, nie gorzej. Klacz była o wiele bardziej rozluźniona podczas tych ćwiczeń niż zaraz po przybyciu na Rancho. Nawet przejścia z galopu do stępa wykonywała w miarę sprawnie, choć jeszcze brakowało jej odpowiedniego ułożenia głowy. By nie było, Doonowi do ideału także było daleko, jednak wykonywał te ćwiczenia z nieco większą pewnością siebie. 
Po rozgrzewce zaczęliśmy właściwy trening. Szymon zabrał się za objeżdżanie beczek w wyciągniętym kłusie, ja zaś prowadziła, Tropkę między tyczkami do pole bendingu w stępie, tak, aby zrozumiała, jak ma je omijać. Po dwóch próbach przeszłam do kłusa, kątem oka widząc, że Szymon prosi Doona o cofanie, w ramach krótkiej przerwy, która wałaszkowi była na prawdę często potrzebna, tak, aby się nie znudził. Postanowiłam wziąć z niego przykład i po chwili z Tropką zrobiłyśmy chody boczne, za co została pochwalona, po czym zaś pogoniłam znów klacz do kłusa i znów pokonałyśmy w tym chodzie tyczki. 
Widziałam, że klacz jest na prawdę spięta w slalomie, jednak po dwóch-trzech próbach nieco się rozluźniła, dlatego pozwoliłam jej zrobić koło wokół ujeżdżalni w stępie. W tym czasie Doon pokonywał z ogromną prędkością beczki bez najmniejszego problemu i z wyraźną sporą dawką radości. Na prawdę fajnie się na niego i Szymona patrzyło - jeszcze trochę i mój appoloosa będzie zupełnie innym, lepszym koniem! Już nie trzeba było go ciągnąć za pysk, aby poprawnie wykonał zwrot przy beczkach, a co dopiero będzie za rok takiej pracy? 
W każdym razie po okrążeniu na chwilę się wymieniliśmy. Szymon ruszył z Doonem sprawdzić, jak wałachowi pójdzie pole bending, zaś ja kilka razu przejechałam z Tropką beczki. Najpierw dwa razy w kłusie, potem raz w stępie - przy tym klacz była dużo bardziej rozluźniona, bo i to ćwiczenie było o wiele mniej wymagające. Pochwaliłam ją.
Szymon z Doonem na tyczkach radził sobie całkiem nieźle. Widziałam, że wałach czasem się myli, jednak bardzo szybko przeszli do galopu i wyraźnie było to dla ich dwójki ciekawym urozmaiceniem. 
- Jeszcze trochę i będzie mógł występować w dwóch konkurencjach - powiedziałam do Szymona, gdy znów wymienialiśmy się miejscami.
Zaśmiał się, zaś ja poprowadziłam Tropkę w kłusie na tyczki. O dziwko, była znacznie bardziej rozluźniona, chyba właśnie dzięki beczkom... przez co i równowaga klaczy nagle zdawała się poprawić. Pochwaliłam ją i pozwoliłam na chwilę przerwy, aby w końcu poprowadzić klacz galopem między tyczkami. Mimo lekkiego zawahania i wyraźnego stresu, wykonała moje polecenie bez buntowania się.. przy tym nawet poprawnie zmieniając nogi. Mmm... byłam z mojej dziewczynki na prawdę zadowolona.
Postanowiłam już ją rozstępować. Szymon, widząc to, chwilę później również się do mnie dołączył, aby już dziesięć minut później prowadzić dwa spocone konie do stajni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz