Jeździec: Podkowa
Trener: ---
Typ treningu: trening westernowy
Data, czas i miejsce: 26 września 2014, 10:00-11:00, Rancho Arisha
Jak już pracujemy, to pracujemy! Po rozłożeniu przeze mnie na dużej ujeżdżalni kilku drągów i pachołków, Doon został przeze mnie ściągnięty z pastwiska. Jego nogi były całe umorusane błotem i podejrzewałam, że niestety, nie uda mi sie ich wyczyścić bez użycia wody, a z racji temperatury nie miałam za bardzo jak tego zrobić tak, by wałacha nie przeziębić... Postanowiłam, że mimo to wezmę go na trening, w końcu, nie powinno to w niczym przeszkodzić, a najwyżej, gdy po treningu błoto zaschnie, wyczyszczę jego nogi.
Po jako-takim ogarnięciu appoloosy, przyniosłam sprzęt i zaczęłam go siodłać, uświadamiając sobie przy tym, że mam niezłe szczęście posiadając wierzchowca tej rasy u siebie... Były dość rzadkie i mało kto mógł się takim koniem pochwalić. A ja? Dostałam cudownego, młodego konia za bezcen! Do tego na prawdę trzeba mieć szczęście.
Gdy Doon był już gotowy do treningu zaprowadziłam do na dużą ujeżdżalnie. Dziś miałam zamiar nie rezygnować już z galopu zupełnie, jednak chciałam odpuścić przejazdy wokół beczek i ogarnąć, co wałach potrafi. Wsiadłam więc na niego i zaczęliśmy trening.
Po chwili stępa zrobiłam z nim kilka zatrzymań, po czym, widząc, że Doon się zaczyna nieco nudzić, wyjechałam na środek ujeżdżalni i poprosiłam go o cofanie o dosłownie kilka kroków - wykonał je bez problemu, dlatego znów ruszyliśmy stepem. Po kilku skrętach znów zaprowadziłam do na środek i znów powtórzyłam wcześniejszy element, tym razem jednak każąc mu cofać znacznie dłużej, tak, że przeszliśmy w tył blisko dwa metry. Zauważyłam, że o ile kilka pierwszych kroków nie sprawiło mu problemu, o tyle im dłużej się cofał, tym bardziej niepewny się stawał, nie wiedząc, co ma za sobą. Nie dziwiłam mu się, jednak pochwaliłam wałacha obficie za wykonane zadanie i pozwoliłam mu rozluźnić się, idąc chwilę stępa. Brakowało mu jeszcze do mnie zaufania... Mamy czas, zmienimy to!
Przeszliśmy do kłusa. Po krótkiej rozgrzewce poprowadziłam Doona na drągi, które ten pokonał bez najmniejszego problemu, od razu kierując go na slalom ułożony z pachołków. I te Doon pokonywał sprawnie z małym zastrzeżeniem - choć zauważyłam, że reaguje na pomoce nieco lepiej, niż podczas ostatniego treningu, jest bardziej skupiony to... ostatni pachołek wywrócił, przez co musiałam z niego zeskoczyć i go poprawić.
Gdy znów na nim siedziałam, powtórzyliśmy element, tym razem bez większego problemu.
Przez kolejne dziesięć minut ćwiczyliśmy zmiany tępa oraz zatrzymania. Miałam nadzieję, że to nauczy wałacha szybszej reakcji na moje pomoce, które w dalszym ciągu były o wiele zbyt intensywne - chciałam doprowadzić do tego, aby Doon reagował na każdy mój ruch, jednak jak na razie musiał dostawać na prawdę mocne sygnały, zarówno łydką jak i wodzą, aby poprawnie zareagować.
W końcu appoloosa zaczął się nudzić i tracić skupienie, dlatego też w końcu przeszliśmy do wyczekiwanego do mnie nieco galopu. Poprowadziłam go przez blisko dwa okrążenia w tymże chodzie, pozwalając mu się nieco wybiegać. Doon przyjął to ze sporą radością, szczególnie, że mógł biec w swoim tempie - wprawdzie podłoże było nieco śliskie, ale uznałam, że on sam najlepiej wie, jak galopować, aby się nie wywrócić. Gdy już się wybiegał, porobiłam z nim przez chwilę przejścia z kłusa go galopu i z galopu do kłusa - na początku musiałam nieźle się wysilić, aby do spowolnić, jednak gdy zauważył, że za każdą zmianę jest chwalony, po kilku próbach spisywał się jak na siebie na prawdę nieźle.
Na swego rodzaju zakończenie przeszłam z nim do kłusa, w którym to przez chwilę pokonywaliśmy i drągi, i slalom, zrobiliśmy też kilka wolt. Ostatecznie rozstępowałam Doona, przy okazji kilka razy najeżdżając na pachołki.
W stajni po rozsiodłaniu rzeczywiście zauważyłam, że błoto, które oblepiało jego nogi trochę wyschło, dzięki czemu mogłam przynajmniej częściowo go wyczyścić. Podejrzewałam, że po chwili pobytu na łące znów będzie wyglądał tak samo, przy okazji zachodząc w głowie gdzie na trawiastym pastwisku on znalazł miejsce, by tak się wytaplać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz