WYDARZENIE: Przyjazd og. Aaron

Data i czas: 28 stycznia 2015r, ok. 17:00
Autor: Podkowa

Na dworze było już ciemno. Konie stały wiec w boksach, zaś ja w tym czasie wraz z ekipą gości i Szymkiem, siedziałam w jadalni, rozmawiając. Niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
- Halo?
- Dzień dobry, rozmawiam z Podkową?
- Tak, o co chodzi?
- Będę z Aaronem za jakieś piętnaście minut. Mam nadzieję, że to nie problem?
- Co? Ah... nie, nie, to nie problem. Oczywiście, że nie. Doskonale! - powiedziałam, zmieszana. Cholera, całkowicie wypadło mi z głowy, że to już dziś! Nie przygotowałam nawet boksu.
- Dobrze. Do zobaczenia w takim razie.
- Do zobaczenia.
Odłożyłam telefon z wyrazem przerażenia na twarzy. Szymon, widząc to, zaśmiał się.
- Spokojnie. Pamiętałem. Boks gotowy.
Oh. Na szczęście.
- Dzięki - odparłam, przyzwyczajając się do myśli, że moje wybierane przez niemal pół roku cudo niedługo przybędzie na Rancho.
- Nie ma za co.
- Ej... co? Nowy koń? - zainteresowała się Esmeralda.
- A no.. coś ma przyjechać? - Andrea również była ciekawa.
- Mhm... zapomniałam, że dziś umówiłam się z jego właścicielem. Ogier, tinker. Przepiękny srokacz. Chodzi trochę w trailu.
- Ojej, na prawdę? One są piękne - powiedziała Ruby.
- W końcu sama masz jednego!
- A no.

Po piętnastu minutach pod stajnie przyjechał samochód z przyczepą. Wysiadł z niego czterdziestoletni mężczyzna, dotychczasowy właściciel Aarona z którym wszystkie formalności miałam już załatwione wcześniej, zostało tylko wyprowadzić konia z przyczepy i zaprowadzić go do stajni.
Wszystkie dziewczyny stały kilka kroków za mną, ciekawe, jak wygląda nowy koń.
- No, ładnie tu macie - powiedział facet - Tylko trochę ciemno i ledwo co widać... Nikt się nie potknie przy tej jednej lampie?
- Nie, spokojnie. Oby tylko Aaron się nie spłoszył.
- Eh, on się raczej takich rzeczy nie boi. Oj, ale widzę że ma widownie.
- Mhm. Dobra, wyprowadzamy go?
- Tak, oczywiście. Śpieszno mi trochę szczerze mówiąc.
Po chwili już wyprowadzałam srokatego ogiera z przyczepy i mimo słabego światła, wyraźnie widać było, że to iście niezwykłe zwierze. Długa, biała grzywa zapleciona w warkocze i  piękna odmiana na pysku były tylko niektórymi z elementów, które sprawiały, że wyglądał wyjątkowo.
- Wow. To jest koń - mruknęła Esmeralda.
- No... mówiłaś, że ładny, ale nie, że aż tak - powiedział Szymon, który nie widział nawet zdjęcia Aarona.
Uśmiechnęłam się.
- No, ale przyznacie, idealny do mojego kolorowego stadka.
- Aham.... bułany, jasny kasztan, tarant, gniadosz, karus, ten jeleni źrebak... i teraz to. - Szymek pokręcił głową.
- Dobra, to ja wprowadzę go do stajni, jest trochę nerwowy - powiedziałam.
- No, to ja się zmyję w tym czasie. - powiedział mężczyzna, który go przywiózł - Do widzenia.
- Do widzenia!
Po kilku minutach Aaron stał w boksie, w stajni, wraz z innymi końmi, wcinając spokojnie siano.

2 komentarze:

  1. Zawody z okazji otwarcia HDS! http://homesteaddressage.blogspot.com/2015/01/otwarcie-hds.html

    OdpowiedzUsuń
  2. PREMIERA NOWEJ RASY I SPRZEDAŻ POTOMKÓW
    JUŻ DZIŚ O 21:00 W JAKARTA ARABIANS

    ZAPRASZAM!!! :D

    OdpowiedzUsuń