TRENING: trening rekreacyjny i westernowy z wał. Blackberry, wał. Ratonhnhaké:ton

Konie: wał. Blackberry, wał. Ratonhnhaké:ton
Jeźdźcy: Karolina, Amelia
Trenerzy: Podkowa, Szymon
Typ treningu: trening rekreacyjny / trening westernowy
Data, czas i miejsce: 23 listopada 2014, 10:00-10:50, Rancho Arisha

Amelia dała nam rankiem znać, że Karolina, dziewczyna, która była u nas w zeszłym tygodniu, chciałaby znów pouczyć się trochę jeździć. Cóż, zawsze to kilka groszy w kieszeni, dlatego nie miałam nic przeciwko.
Ustaliliśmy z Szymonem, że ja zajmę się Karoliną, którą wsadzę na Blacka - innego konia, który by się dla niej nadawał na razie nie mieliśmy - zaś Szymon weźmie Amelie na trening z Doonem. Po krótkim namyśle uznaliśmy, że zrobimy im wspólną jazdę na dużej ujeżdżalni.
Gdy dziewczyny przyjechały, a było jakieś dwadzieścia minut przed dziesiątą, nie czekając natychmiast zostały zagonione do pracy: Amelia musiała uporać się z oblepionym błotem Doonem, zaś ja pomagałam Karolinie przy czyszczeniu Blacka, który jednak był niemal czysty. Mmm... dobry konik, nie?
- Szymek, przyniesiesz nam siodło? - krzyknęłam z jego boksu.
- Ejj... wy macie mniej do roboty! Same sobie przynieście!
- Co masz do roboty? Ty będziesz jeździł?
- PODKOWA! - usłyszałam drącą się na mnie Amelie. Zaśmiałam się, Karolina mi zawturowała. A niech robi! Chce jeździć, niech czyści. My mamy tego wystarczająco dużo na co dzień.

Gdy konie były już czyste ruszyliśmy na dużą ujeżdżalnie we czwórkę. Amelia wsiadła na Doona już pod stajnią, ale Szymon, z nieznanych mi bliżej powodów uznał, że będzie prowadził wałacha sam, dlatego dziewczyna była prowadzona niczym na oprowadzance, zaś Black szedł obok mnie sam, sprawiając przy okazji, że idąca po mojej drugiej stronie Karolina zaczęła się dopytywać, czy to normalne zachowanie konia. Wyjaśniłam, że po prostu tak długo z nim pracuje, że wałach teoretycznie powinien pójść za mną wszędzie.
Brr.... nie było może aż tak zimno, jak na listopad... ale i tak ręce marzły. Ale mnie będą boleć od tego trzymania lonży!
Na ujeżdżalni Szymek pozwolił w końcu Amelii jechać samej, która zabrała się za rozgrzewanie Doona, ja zaś przypięłam lonże do ogłowia Blacka i poleciłam Karolinie na niego wsiąść.
Początkowo ćwiczyłyśmy z dziewczyną to, co ostatnio: pozwoliłam jej znów przyzwyczaić się do chodów konia. Po kółku w stępie poprosiłam quartera o delikatny, spokojny kłus i przez dłuższą chwilę prowadziłam go w nim, pozwalając znaleźć dziewczynie punkt równowagi: wypadała z rytmu niemal tak samo, jak ostatnio, jednak od razu wiedziała, jak mniej więcej ma wysiadywać ten chód. Cóż, nie było to trudne do załapania, szczególnie w tak wygodnym siodle.
W tym czasie Doon chodził stępa wokół ujeżdżalni, raz zatrzymując się przy drągu i wykonując chody boczne - Szymon poprawiał cały czas Amelie, wytykając jej wszystkie błędy, które zauważył, chyba ją nieco przy tym irytując, ale skoro ma wygrywać z nami zawody... musi pocierpieć.
Gdy Karolina była już nieco zmęczona (a Black nawet nie oblał się odrobiną potu) kazałam quarterowi przejść do stępa i po chwili odpoczynku odpięłam lonże od ogłowia wałacha.
- No, dobra, pamiętasz, jak się skręcało?
- Eemmm.. chyba taak...
- To pokaż.
Nie pamiętała wprawdzie wszystkiego, jednak po szybkim przypomnieniu jak skręcać, hamować i przyśpieszać, kazałam jej zaczekać i z boku ujeżdżalni rozłożyłam kilka drągów, slalom oraz kwadrat. W tym czasie Doon przeszedł już z Amelią do spokojnego kłusa po połowie ujeżdżalni: Szymek pracował chyba z nią nad dosiadem, jako, że appoloosa nieźle wybijał i mimo wszystko było to dość trudne. Gdy jednak tylko poprosiłam Karolinę, aby przejechała przez drągi, Doon zagalopował i wyraźnie wyrywał się dziewczynie. Postanowiłam jednak na razie skupić się na mojej uczennicy, przy której Black zachowywał się nienagannie.
Karolina przejechała kilka razy przez drągi właściwie nie musząc kierować Blackiem - gdy tylko zorientował się, czego dziewczyna od niego chce niemal sam na nie najeżdżał, chyba tym samym broniąc się przed jej dość szerokimi, niezgrabnymi sygnałami, wyraźnie dla niego niewygodnymi. Ech, on też musi przecierpieć! Nowe doświadczenie mu się przyda.
- Dobra, spróbuj wjechać w kwadrat i zatrzymać go ok? A potem znów wjedź na drągi - poprosiłam dokładnie w chwili, w której Doon zaczął omijać beczki; uspokoił się już trochę, dlatego Szymon pozwolił na to Amelii. Słyszałam cały czas, jak ją poprawia i kątem oka dostrzegałam rosnącą, choć tłumioną, irytacje dziewczyny.
Karolina radziła sobie całkiem nieźle: wiadomo, jej ruchy nie były synchronizowane, jednak miała w sobie sporo pewności siebie, która jej jak najbardziej pomagała przy jeździe. Poprosiłam ją więc po chwili, aby spróbowała wjechać na slalom. Problematyczne to nie było... biorąc pod uwagę fakt, że Black znał doskonale to ćwiczenie i nawet nie próbował się buntować, niemniej, chyba sprawiło to, że dziewczyna była z siebie na prawdę zadowolona.
Poprosiłam ją o kilkukrotne powtarzanie tej serii trzech ćwiczeń, zmieniając jednak kolejność, tak, aby nie zanudzić konia.
- Nie ciągnij do aż tak bardzo! Spokojnie! No już, nie panikuj! - usłyszałam głos Szymona. Odwróciłam się więc, aby zobaczyć, co się dzieje: Amelia straciła panowanie nad Doonem, który chyba tak cieszył się z możliwości biegania wokół beczek, że po prostu zaczął sobie biec, gdzie mu się żywnie podoba. Dziewczyna nieco spanikowała, jednak głos trenera chyba przywrócił jej zdrowy rozsądek, bo po chwili udało jej się opanować i siebie, i appoloose.
Widząc, że nic złego się nie dzieje, wróciłam do Karoliny.
- Hmm... pojedź teraz wokół mnie - powiedziałam.
Karolinie rzeczywiście wjechała na niewielkie koło, otaczając mnie.
- A teraz przyciśnij mocniej pięty do boków konia, spróbujemy zakłusować. Spokojnie, on nie odejdzie ode mnie, do póki mu nie pozwolę - powiedziałam, widząc niepewność na twarzy dziewczyny.
Uspokoiłam ją tym nieco, dlatego wykonała moje polecenie. Miała problem z utrzymaniem wodzy, kierowaniem koniem i trwaniem w rytmie jednocześnie, jednak wiedziałam, że przez to musi przejść każdy adept jeździectwa, niezależnie czy klasycznego, czy westernowego, dlatego pozwoliłam jej się pomęczyć. Dopiero, gdy dostała wyraźnej zadyszki pozwoliłam jej zwolnić do stępa. Oczywiście, właściwie to ja cały czas wysyłałam sygnały Blackowi mówiąc, kiedy ma zwolnić, a kiedy przyśpieszyć, ale na zupełnie samodzielną jazdę przyjdzie jeszcze czas. Na razie Karolina musiała zyskać nieco pewności siebie.
W tym czasie Doon kłusował razem z Amelią, raz czy dwa przechodząc do galopu, omijając beczki.
Gdy Karolina odsapnęła, postanowiłam zapiąć Blacka znów na lonże.
- Co powiesz na kółko galopu na koniec? - spytałam się dziewczyny.
- Ale.. ale co będzie jak zlecę?
- Jak w kłusie nie zleciałaś, to w galopie tym bardziej. A więc?
- Eeee... dobra, spróbujmy...
Tak jak powiedziałam, Karolina galopowała ledwie przez kółko na lonży i wyraźnie poczuła się w tym chodzie lepiej, niż w kłusie, co z resztą uważałam za całkiem normalne.
- I jak?
- Fajnie, fajnie. - powiedziała, kiwając głową.
Zauważyłam, że Amelia rostępowuje powoli Doona. Nie czekając więc odpięłam lonże Blackowi i poleciłam Karolinie dołączyć do dziewczyny.
Idąc z końmi do stajni, przeszło mi przez myśl, że na prawdę fajnie uczyć kogoś jazdy konnej. Amelia już dawno większość rzeczy opanowała, teraz tylko szlifowaliśmy... Karolina zaś była zupełną nowicjuszką. Zapomniałam już jak to jest uczyć kogoś jeździć... a było to całkiem przyjemne uczucie. Fajnie było mieć nowego ucznia, choć szczerze mówiąc, wolałam skupić się na jednej osobie, niżeli mieć całą zgraję chętnych do jazdy ludzi, którym potem muszę odmawiać, aby nie przemęczać koni.

1 komentarz:

  1. Troszkę dziwnie się czuję, gdy ktoś mnie pyta o zdania. Jakbym była jakimś guru :P.
    Moim zdaniem może śmigać- może i dość amatorsko, jednak mało mamy w vircie profesjonalnych trailowców. Więc... Czemu nie?
    Może gdyby udało się przekonać ludzi do organizowania różnych podkategorii dyscyplin west np. amateur, open lub senior, udałoby się nam wtedy sprecyzować podkategorię dla konia. Jednak do tego czasu wszystkie trailowce starują wrzucone do jednego worka. To tak, jakby organizować "skoki" czy "ujeżdżenie" bez klas. Meh.
    No ale to temat na oddzielną dyskusję :P. Moim zdaniem klacz ma pełne prawa do startów ;).

    OdpowiedzUsuń