WYDARZENIA: Przyjazd kl. Tropical Honey

Autor: Podkowa
Data: 28.12.2011


Ja nie mogę! Już drugi koń tego samego dnia! Właśnie przed chwilą dostałam od Luksji esemesa, że jedzie dziś niedaleko rancha. Spytała, czy może wpaść i przywieść po drodze Tropikalną – małą, gniadą klaczkę arabską, którą sama wchodowała, a w której zakochałam się parę tygodni temu podczas wizyty w „Arabice”. Chodź mialam wątpliwości co do zakupienia małej, w końcu jej uroda zwyciężyła i mała oficjalnie została moja. Miałam zamiar odebrać ją za parę dni, ale skoro Luksja była w okolicy, kazałam jej zapakować odsadka do przyczepy i przywieść ją do mnie.
Wzięłam więc Blacka do boksu, by nie siedzieć w stajni samotnie i zaczęłam przygotowywać dla niej boks. Czarny nie spuszczał ze mnie wzroku i uważnie patrzył, jak wrzucam do niego słomę i przygotowuje siano. Mimo, że panował wszechobecny mróz, mnie już po chwili zrobiło się gorąco.
Przygotowując mieszkanko dla Tropikalnej, zaczęłam zastanawiać się, jak ja ze wszystkim dam radę. Miałam jak na razie trzy konie: Blacka, który stał już w Alegre, źrebaka, który lada moment miał do mnie przybyć i dość młodego hucuła, którego imienia nie znałam. Należał on do Esmeraldy, z resztą, z tego, co było mi wiadomo, nawet się w jej stadninie urodził. Mówiła mi ostatnio przez telefon, bym do niej zajrzała, gdy będę miała chwilkę, powiedziała, że koń jest naprawdę świetny, dlatego nawet go nie widząc, stwierdziłam, że muszę go mieć. Tak więc „miałam już” trzeciego konia, którego nawet na oczy nie widziałam.. Ciekawe.. A jeszcze ciekawsze było to, że miałam sporo chętnych do jazdy konnej i ani jednego konia w stadninie na którego wsadziłabym rekreanta! Bo, nie, Blacka nie oddam!
Po skończeniu pracy w boksie, weszłam do staruszka i zaczęłam go głaskać i podsuwać pod jego nos siano. Black nie miał nic przeciwko mojemu towarzystwu. W końcu usłyszałam dźwięk jakiegoś samochodu. Zostawiłam więc konia w boksie i wyszłam. W samochodzie siedziała Luksja, a za jej samochodem ciągnęła się przyczepa na.. zaraz.. trzy konie?
- Cześć – zaczęłam, gdy tylko wysiadła z samochodu – Po co ci tak wielka przyczepa?!
- Mniejsza jest nie sprawna, nie pytaj dlaczego. – mruknęła. – To co, wyprowadzę młodą, no nie?
Kiwnęłam głową, a Luksja weszła do środka. Po chwili z przyczepy wyszła niewielka, gniada arabka, krocząca grzecznie za właścicielką.
- I co?
- Ładna, ładna. – uśmiechnęłam się i podeszłam do źrebaka, dając mu do obwąchania dłoń.
Tropikalna mnie obwąchała i polizała. Miły dzieciak.
Moja znajoma spytała, gdzie będzie stała, więc pokazałam jej boks, który dopiero co przygotowałam. Wstawiła ją do niego, po czym zaczęła pieścić Czarnego. Ja w tym czasie przyglądałam się źrebakowi, który obwąchiwał właśnie żłób.
- No, czyli drugi koń jest juz w stajni! – ogłosiłam, na co Luksja zachichotała, nie przestając głaskać quartera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz