Data i czas: 11 listopada 2014, 12:00-18:00
Autor: Podkowa
Już jakiś czas rozglądałam się za koniem do trailu. Około miesiąca temu podczas zawodów w oko wpadł mi pewien halfinger, który poza tym, że wyróżniał się przez swoją rasę, to jeszcze był koniem o olbrzymim potencjale - wprawdzie nie stanął na podium, jednak stało się to przez błędy jeźdźca i fakt, że koń był przez niego strasznie zestresowany, z bliżej nieznanych mi powodów, a nie przez jego brak umiejętności - bo te były, co dało się zauważyć, gdy dany element wyraźnie chciał wykonać poprawnie. Udało mi się skontaktować z właścicielami: koń był hodowli Liliowej Zatoki, po koniach Juki, jednak miał już kilku właścicieli. Obecny chciał go sprzedać głównie dlatego że koń nie chodził tak jak powinien mimo treningów. Cóż, nie miałam ochoty się z nim kłócić dlatego dziś, po wyjeździe Bajki postanowiliśmy z Szymonem pojechać go obejrzeć i w razie czego zabrać na Rancho.
Na miejscu okazało się, że nie myliłam się - koń miał olbrzymi potencjał. Szybko też odkryłam, co było powodem jego zdenerwowania i stresu - rzadko kiedy wychodził na zewnątrz, całe dnie spędzając w boksie, bo właściciel nie miał pastwiska i trenując na hali, pod niedoświadczonym jeźdźcem. Boże drogi, jak ktoś mógł sprzedać konia takim ludziom? Nie zastanawialiśmy się więc z Szymonem zbyt długo. Postanowiłam kupić wałaszka choćby i po to, aby zapewnić mu lepsze warunki. Przy okazji podczas pobytu w jego boksie odkryłam, że był na prawdę miłym koniem, co i mój pracownik potwierdził... ech, po prostu nie mogłam tego stworzenia tam zostawić, biorąc jeszcze pod uwagę jego potencjał! Szybko więc załatwiliśmy formalności i zabraliśmy Arrete's Trobule na nasze Rancho, po drodze zaczynając skracać w rozmowie jego imię. W końcu... cóż, w końcu zostało przy Arte. Arte. Nasz nowy koń! Hmmm.. będę musiała w najbliższym czasie skontaktować się z Juki, aby dowiedzieć się co nieco o jego historii... aby dobrać do niej odpowiedni sposób pracy z tym koniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz