DZIENNIK : 15 września 2014r

Autor: Podkowa
Data: 15 września 2014r
Plan działania:
  1. Poranne karmienie - 6:30
  2. Spacer z wał. Ratonhnhaké:ton - 8:00
  3. Przyjazd Effie Collins - 10:15
  4. Obiad - 13:00
  5. Wyjazd w teren z wał. Blackberry & kl. Magia CA - 14:00
  6. Wieczorne karmienie - 18:00
  7. Kolacja - 19:00
Już dziś miała przybyć do nas pierwsza osoba na rajd. Effie, z odległej wyścigowej stadniny miała już dziś ulokować się na naszym Rancho. Mój ojciec był w siódmym niebie - jakiś czas nie mieliśmy gości, a on uważał, że gotowanie tylko dla trójki osób jest bezcelowe i nudne, dlatego też w takie dni zwykle sama musiałam sobie gotować... ugh... jak tak można...
Pogoda była ładna - wprawdzie było chłodno, jednak słońce wychodziło powoli zza chmur, a poranne karmienie poszło na prawdę szybko - Black i Doonek chyba robili wyścigi kto szybciej zje swoją porcje, jednak appoloosa i dziś wygrał. Hmm... po rajdzie chyba wypuszczę chłopaków już razem, ale na razie nasz nowy mieszkaniec niech się nie nadwyrężą. Gdy konie zjadły, sama popędziłam na śniadanie, aby krótko potem wrócić do stajni. Wypuściłam szybko Blacka na pastwisko, myśląc po drodze o tym, że chyba porządny trening reiningowy zrobię mu dopiero po powrocie z rajdu... dostanie dzień na odpoczynek, po czym weźmiemy się za coś konkretnego. 
Gdy karusek już grzecznie się pasł, postanowiłam zająć się Doonkiem - krótki spacer przed wypasem nie powinien mu zaszkodzić, a ja miałam jeszcze chwilę czasu do przyjazdu Effie, która mówiła, że będzie gdzieś po dziesiątej. Dziś jednak postanowiłam przed spacerkiem wyczesać mu na dworze sierść, także przygotowałam sobie szczotki i wyprowadziłam go przed stajnie, przywiązując wałacha uwiązem do metalowej rury przy stajni. Podczas czyszczenia stał dość niespokojnie, rozglądając się nerwowo wokoło, jednak im dłużej drapałam go szczotką, tym bardziej się rozluźniał. Nie miał problemów z podawaniem kopyt, przy okazji gdy uspokoił się, nie kręcił się za bardzo i mimo, że dalej nie przysypiał jak Black podczas czyszczenia, zachowywał się jak najbardziej w porządku. 
Nasz spacerek tego dnia był nieco dłuższy niż poprzedniego, jednak i dziś nie weszłam z nim do lasu, a chodziłam między pastwiskami. Jako, że Doon był nieco bardziej rozluźniony i spokojniejszy robiliśmy też mniej przerw na podjadanie trawy. Przy okazji zauważyłam więcej prób zdominowania mnie, jednak wiedząc już z wczoraj, że takie próby mogą nastąpić, byłam na to jak najbardziej przygotowana. Oj, czeka nas sporo pracy. Ale nie dziwiłam się jego zachowaniu w żadnym razie - to młody koń, jeszcze długa droga przed nim, aby stać się perfekcyjnym wierzchowcem.
Gdy trafił już na padok, została mi ponad godzina do dziesiątej. Zabrałam się najpierw za przygotowywanie boksu dla Magii - miałam nadzieję, że Black ją zaakceptuje bez większych problemów, ponieważ miałam zamiar ulokować ją właśnie obok niego. Gdy jej boks był już wyścielony słomą, zabrałam się za porządki. Skończyłam chwilę przed dziesiątą: stajnia znów była czyściutka, w boksach czekało na konie świeże siano, a siodlarnia i paszarnia wyglądały na tyle znośnie, że Effie nie powinna zostać zaskoczona chaosem. 
Po dziesiątej na nasz niewielki wysypany żwirem parking wjechał koniowóz, w którego stroną natychmiast ruszyłam. Z samochodu wyszła młoda, szczupła dziewczyna o ciemnobrązowych włosach. Effie nie dane było mi jeszcze spotkać - nie interesowałam się wyścigami, a z tego co wiedziałam, ona zajmuje się przede wszystkim nimi. Po wymianie kilku zdań na powitanie oraz objaśnieniu jej, jak mniej więcej wygląda pobyt na naszym rancho postanowiłyśmy wprowadzić najpierw Magię do boksu. Dziewczyna wyprowadziła z koniowozu piękną, dobrze umięśnioną, gniadą arabkę z widocznym na oko sporym temperamentem - zamiast spokojnie wyjść z przyczepy, próbowała kłusować, jednak Effie szybko ją uspokoiła.
- Dobra, chodźmy. Ma boks obok mojego quartera... chyba powinni się dogadać. - powiedziałam. Po drodze mijaliśmy padok, na którym pasł się Doonek i na jego widok Effie zatrzymała się na chwilę.
- Hej, czy to nie jest koń Elvii? - spytała, zatrzymując się na chwilę. Magia również zainteresowała się appoloosą, wyciągając ku niemu swoją łabędzią szyję.
- Tak, to był jej koń, przyjechał do nas przedwczoraj - przytaknęłam - Jeszcze kuruje się po kastracji, więc chwilowo biega osobno. Znacie się?
- I to dość dobrze - potwierdziła.
Magia została wprowadzona do boksu. Zaczekałam, aż dziewczyna ściągnie z klaczy ochraniacze oraz derkę, którą ta miała na sobie i pomogłam jej zanieść wszystkie rzeczy do siodlarni, po drodze rozmawiając o koniach na rancho oraz o tym, kto ma do nasz przyjechać. Okazało się, że Effie dobrze wie o przyjeździe Elvii pamiętając dużo lepiej niż ja, z jakim koniem na zamiar do nas przybyć. 
Moja mama już czekała, aby zaprowadzić pensjonariuszkę do pokoju. Gdy już Effie się jako-tako zadomowiła, wniosła  do swojego lokum rzeczy oraz poukładała sprzęt Magii w siodlarni, zaproponowałam jej, aby wypuścić Magię samą na pastwisko - mieliśmy w okolicy stajni ogrodzone na stałe cztery duże pastwiska oraz jedno małe, dlatego nie był to najmniejszy problem. Dziewczyna przystała na tą propozycje, dlatego jeszcze przed obiadem zmęczona podróżą i nieco zestresowana nowym otoczeniem arabka mogła rozluźnić się nieco na pastwisku. 
Obiad był, jak zwykle, na prawdę dobry i domowy, co chyba Effie pasowało. Zjedliśmy wszyscy razem, w czwórkę, przy jednym stole - zazwyczaj nasi pensjonariusze przyjeżdżali z kimś i wtedy siadali przy osobnym stoliku, jednakże w takich przypadkach moja mama nawet nie pozwalała na to, aby samotna osoba siedziała gdzieś indziej, niżeli właśnie z nami.
Podczas rozmowy z Effie ustaliłyśmy, że weźmiemy dziś nasze konie w krótki, lekki teren - Magia, jako koń wyścigowy, nie jeździła nigdy po górach, dlatego wprawa nieco się jej przyda, zaś ja musiałam ruszyć Blacka. Długi teren nie wchodził jednak w grę, z racji, że nie mogłam przemęczać quartera przed takim wyjazdem, to samo tyczyło się Magii, która przy tym była przecież w zupełnie nowym miejscu. Wspólnie uznałyśmy, że następnego dnia, gdy wszyscy będą się zjeżdżać, konie powinny odpocząć i raczej nie będzie zbyt dużej ilości czasu, aby gdzieś pojechać.
Już kilka minut po drugiej siedziałyśmy na koniach - Magia była wyraźnie podniecona tym, co się dzieje i o ile wcześniej widać było po niej, że trochę się stresuje, teraz tylko rozglądała się raźnie dookoła i chciała jak najszybciej gdzieś iść. Black zaś choć wykazywał jakieś zainteresowanie koleżanką, zachowywał pełny spokój. 
- Pojedziemy dość kamienistym szlakiem, ale poza tym nie jest zbyt trudny - powiedziałam - Nie bardzo nadaje się jednak na galop, w większości miejsc o kłusie też nie ma mowy, na galop... na galop może będzie jakaś krótka prosta, ale zależy, czy teren już wysechł po ostatnich deszczach - objaśniłam.
- Za ile wrócimy? - spytała, gdy ja ruszyłam już stępem.
- Ponad godzinka, może półtorej.... mamy tu sporo szlaków właśnie na takie typowe rozruszanie koni, które zajmują nam niej więcej tyle.
Gdyby arabka jechała pierwsza, prawdopodobnie Effie miałaby spory problem, aby utrzymać ją w ryzach, jednak ponieważ droga nie była zbyt szeroka i Magia nie miała jak wyprzedzić Blacka szła w miarę grzecznie za nim. Gdy wyjechaliśmy z naszych łąk i znaleźliśmy się w lesie wydawała się nieco zaskoczona zmianą otoczenia oraz podłoża, które na tym szlaku na prawdę zaczynało robić się coraz bardziej kamieniste. Jechałyśmy tak około dziesięciu minut, pozwalając iść zwierzętom im własnym tempem, tak, aby mogły uważnie stawiać nogi, by nie stracić równowagi. Mimo to, Black i tak kilka razy się potknął. Podejrzewałam, że arabka również tego nie uniknęła. 
Po jakiś dziesięciu minutach mogłyśmy pozwolić sobie na odrobinę kłusa, ponieważ kamienie zmieniły się chwilowo w żwir. Po drodze rozmawiałyśmy o niezbyt konkretnych rzeczach dotyczących przede wszystkim rajdu, zaś Effie co chwilę zachwycała się okolicznymi widokami - Arisha leżało dość wysoko, dlatego nie musieliśmy jechać daleko, aby móc mieć na co patrzeć. 
Po kilku minutach kłusa zarządziłam stęp, ponieważ teren znów nie był zbyt przyjazny dla koni, wiedziałam jednak doskonale że za pięć-dziesieć minut wyjedziemy na łąkę, która rzeczywiście powinna nadawać się do galopu, o ile była już na tyle sucha. 
Szczęście nam sprzyjało i gdy zobaczyłyśmy otwartą przestrzeń, obydwie stwierdziłyśmy, że nadaje się do szybszego chodu. Nasze konie zaś, na widok łąki, miały dwie skrajne reakcje - Black nawet nie zareagował na to, co widzi, zaś Magia próbowała wyrwać się do przodu, chcąc po prostu pobiec... no tak, koń wyścigowy, na dodatek na prawdę charakterny... nie było czemu się dziwić. 
Effie musiała na prawdę bardzo mocno trzymać klacz, ponieważ ta, przywykła do ścigania się, próbowała mnie wyprzedzić, nie wspominając o tym, że Black był od niej bez wątpienia dużo wolniejszy. Galop jednak nie trwał zbyt długo, bo przy ścianie lasu musiałyśmy przejść już do kłusa, którym jechałyśmy przez kolejne kilkanaście minut, aby później zwolnić do stępa, którym już bez większych przeszkód, czy przygód dojechałyśmy na teren rancha. 
Po powrocie konie wróciły na pastwisko, aby o osiemnastej wszystkie znalazły się w stajni na karmieniu. Dziś znów miały spędzić noc w stajni - Magia nie mogła zostać sama, dla Doona taki nocleg również był bezpieczniejszy, zaś Black miał integrować się z arabką. Nie sądziła, aby mu się to podobało... ale cóż, niedługo wszystko wróci do normy i znów będzie spędzał dwadzieścia cztery godziny na wypasie. 

4 komentarze:

  1. El Ashab to ogier oo, więc nie wiem skad to SP u Tropical Honey..
    poza tym o rodowodach wystarczy poszperać, a nie pisać nieznany, bo akurat dzięki Magnetic Eo ma jeden z najbardziej pożądanych w wircie:
    http://v-a-h-d.weebly.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wiem o tym XD Jej ojciec będzie zmieniony, jako że w sumie i tak jest w pewnym sensie 'nowa' w wirtualnu - nigdy nie startowała - a ja za żadne skarby świata nie byłam w stanie znaleźć odpowiednich zdjęć dla dorosłego konia (przy tym nie chcąc się też jej pozbywać). Sam rodowód robiłam na prawdę dawno i wtedy bazy arabów żadnej nie było więc i trudniej było do niektórych kwestii dojść.

      Usuń
    2. No akurat info o przodkach Honey to jedna z tych rzeczy co po minucie znajdujesz w google xD tak czy inaczej chetnie pomoge z fotami jesli chcesz, zeby byla czysta

      Usuń
    3. meh, czasem się o takich rzeczach nie myśli XD A mi w sumie pasuje fakt, że jest sp - fotki mi na rancho w 100% odpowiadają, a w połowie arabki są z reguły na prawdę ślicznymi końmi. Ona wyjątkiem nie jest ;d Hodowli nie mam wiec mi nie zależy, aby miała milion rasowych potomków

      Usuń